piątek, 16 maja 2014

Rozdział 16 .





Teraz tylko pomyśleć jakby się tego babska pozbyć . Hmm ... wyciągnęłam z mojego błękitnego plecaczka vintage komórkę i napisałam SMS-a do przyjaciół . Spotkaliśmy się i obgadaliśmy plan co możemy zrobić , aby wykurzyć nieproszonego gościa z mojego domu .
- Może by tak wywieść ją na wyspy dziewicze ? - zaproponował Ethan .
- Hahah Eth głąbie ! - zaśmiała się Zuzu .
- Albo zadzwonię do wujka . Ma wiele zakładów na całym świecie z różnymi takimi rzeczami dla zwierząt itd. Na pewno znajdzie się gdzieś wolne akwarium dla wielorybów . - Justin zrobił minę jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem .
Wszyscy zaczęliśmy się tak wygłupiać i śmiać i nagle wpadłam na pomysł .
- Już wiem ! - krzyknęłam . - może by tak ją trochę nastraszyć . Co wy na to , żeby pobawić się w nawiedzony dom ?
- Jestem za ! - krzyknęła Zoe .
- Ja też ! - krzyknął Ethan .
- No i my ! - dodali Juss i Mia .
- Okey . To dzisiaj o 21.OO u mnie . Pasuje ? - spytałam .
- Pewnie . - powiedziała za wszystkich Zoe .
Musieliśmy się rozdzielić . Każdy poszedł w inną stronę do przeróżnych sklepów . Pokupowaliśmy potrzebne nam rzeczy , aby plan się udał . Kiedy była godzina 2O.55 , wszyscy weszli przez okno i zaczęliśmy rozkładać sprzęty . Ciocia wróciła 1O minut później ze sklepu . Było bardzo ciemno . Ciocia zaświeciła światło i poszła z torbami do kuchni . W kuchni stał Ethan i Justin , którzy postanowili zrobić coś , aby poszły korki w domu . I się udało . Gdy ciocia wkładała jarzyny do lodówki nagle światło zgasło . Pierwsza akacja - zaliczona . Przyszedł czas na Mię . Gdy ciocia poszła sprawdzić korki , musiała po drodze przejść obok obrazu , który przedstawiał błękitne morze z zachodem słońca . Na początku Mia przechyliła obraz . Ciocia zauważając to poprawiła go .
- No i teraz wygląda tak jak ma być - uśmiechnęła się i poszła .
Gdy starsza pani weszła po schodach do góry , Mia miała wtedy czas , aby zrobić ciotce psikusa . Mia była stworzona do tego kawału . Jako jedyna w szkole ma najlepsze oceny z plastyki . Ma dziewczyna talent . Przemalowała obraz tak , że morze nie było już błękitne , ale czerwone jak krew , a słońce wyglądało jakby mocno było przez coś zranione . Mia dodała także jakiś ludzi . To wyglądało na prawdę przerażająco . Jakby mordowali to słońce . Masakra . Aż sama się przestraszyłam . Oczywiście prawdziwy obraz ściągnęliśmy i zawiesiliśmy podobny , który kupiliśmy w sklepie . Kiedy usłyszeliśmy kroki cioci , schowaliśmy się szybko i obserwowaliśmy zdarzenie . Zaświeciliśmy też pod obrazem małą świeczkę . Ciocia nie wiedziała o co chodzi . Jej mina mówiła wszystko za nią . No , ale nic . Przeszła powolnym krokiem obok obrazu , nie patrząc nawet na niego . Myśleliśmy , że druga akcja powiedzie się niepowodzeniem , ale jednak szybko cofnęła się , stanęła twarzą przed obrazem i zrobiła minę szoku i przerażenia . Nie było to wielkie przerażenie , ale wszystko zaczęła się od tego . Lekko przerażona ściągnęła obraz i próbowała go wyczyścić , ale nie dało się , więc odwróciła go tak że płótno było na wprost ściany na której obraz był założony . Druga akcja - zaliczona . Teraz czas na kolej moją i Zoe . Kiedy ciocia zajmowała się obrazem , ja włączyłam telewizor na trzeszczącym kanale , a Zoe spec od fotografii , włączyła plik na swoim laptopie ze zdjęciami , które zrobiliśmy jeszcze rano . Była na nich Mia . Cała w sztucznej krwi , albo z siekierą na głowie . Kupiliśmy specjalną opaskę z czymś takim . Były przeróżne ciekawe i przerażające zdjęcia z Riri w roli głównej . Ethan podał kabel Zoe , który był podłączony do telewizora . Włączyłam w swoim laptopie melodie , przerażające takie z horrorów , położyłam laptopa za telewizor i podgłośniłam muzykę na w miarę słyszalną . Kiedy ciocia jeszcze zajrzała do mojego pokoju zobaczyć czy może jestem , moje łóżko było puste . Nie było tam nikogo . Próbowała się dodzwonić do mnie , ale moja komórka leżała na biurku u mnie wyłączona . Ciocia słysząc muzykę szybko zeszła na dół do salonu i widząc to wszystko stanęła dębem , myślałam , że dostanie wtedy zawału , więc powiedziałam przyjaciołom , żebyśmy już nie robili , aż tak strasznych kawałów , bo jednak to starsza kobieta i nie chciałam mieć ją na sumieniu . Podeszła do telewizora i sięgnęła po pilot , lecz za sprawą Justina , który podmienił go na swój nie dało się wyłączyć urządzenia . Szepnęłam do Ethana , żeby włączył już światło i tak zrobił naciskając jakiś pilot . Kiedy światło się włączyło , Justin szybko podmienił pilota , kiedy ciotka nie patrzyła . Sięgnęła raz jeszcze po przedmiot i udało jej się wyłączyć telewizor . Kiedy ciocia myśląc , że to już koniec poszła do kuchni . Telewizor znów się włączył , lecz muzyka ucichła , bo postanowiłam ją wyłączyć . Mia i Ethan poszli wtedy do kuchni zastawić następnego psikusa . Zoe włączyła na telewizorze zdjęcia . a ciocia z lekkim krzykiem , trzymając się za głowę usiadła juz zmęczona tym wszystkim i oglądała to co pojawiało sie na zdjęciu . Miałam już dość . Widziałam jak się męczy , ale wiem , że jak przestaniemy to ona uzna , że to ja robię jej psikusy . Zawsze jak coś bylo nie tak to moja wina , bo już raz robiłam jej kiedyś tego typu kawały . Justin chwycił moją dłoń i wtedy przestałam się trząść . Zuzu zrobiła super efekty do zdjęć . Niesamowita robota . Taka młoda i tak wiele umie . Podziwiam . Kiedy szybko wyłączyła zdjęcia z ekranu , wtedy Justin wyłączył telewizor pilotem . Ciocia odchodząc już od zmysłów poszła do kuchni by móc dalej rozpakowywać jedzenie z toreb . Idąc do kuchni zauważyła wielką plamę ketchupu , a w niej malutkie kości z kurczaka . Tuż obok leżały gumowe myszy , które wyglądały jak prawdziwe . Ciocia przerażona ,zaczęła krzyczeć . Po chwili Mia wpuściła swoją puszystą białą kotkę , które zaczęła lizać ketchup . Myślałam , że ciocia tam padnie . Trzecia akcja - zaliczona . Czas na czwartą i ostatnią już . Miało być ich , aż 6 , ale powiedziałam , że wystarczy 4 , bo 6 to mogłoby być o dwie dla cioci za dużo . Ostatnia akcja . Kiedy ciocia myła owoce do kolacji , nagle wpuściliśmy przecier z Ethanem do kranu . Przecier zaczął się lać zamiast wody . Ciocia próbowała przekręcać gałkę od kranu , ale nagle urwała się i przecier wylewał się jak fontanna . Dodaliśmy też przekrojone na paski parówki tak , aby ciocia myślała , że z krwią lecą przekrojone od noża palce . Zaczęła tak krzyczeć , że wybiegła z domu się przewietrzyć . Czwarta akcja - zaliczona . Na dworze spędziła z jakieś dobre 2O minut . Szybko posprzątaliśmy dom i wszyscy poszliśmy do mojego pokoju . Włączyłam telefon i zadzwoniłam do cioci , pytając gdzie jest . Odpowiedziała mi z przerażającym głosem , że jest przed domem i spytała gdzie ja jestem , wtedy odpowiedziała , że w swoim pokoju . Rozłączyła się i sprawdziła czy na prawdę jestem w swoim pokoju . Wszyscy szybko schowali się pod łóżko , kiedy ciocia nagle weszła . Rozglądnęła się po pokoju i ze łzami w oczach usiadła obok mnie .
- Kiedy przyszłaś ? - spytała .
- Ale ja cały czas tu byłam . - odpowiedziałam zaskoczona .
- Jak to ? - spytała nie dowierzając . - przecież sprawdzałam twój pokój i nie było cię tam .
- Chyba jesteś zmęczona ciociu . Może się położysz ? - położyłam dłoń na jej ramieniu .
- Może masz rację . Jestem przemęczona . - położyła dłoń na swoim czole . - ale nie słyszałaś nic ? Nic nie widziałaś ?
- Nie . Nic takiego nie słyszałam , ani nie widziałam , a czemu pytasz ? - spytałam zdziwiona .
- Krzyczałam przecież . I te głosy z telewizora i to światło i ... - przerwałam jej .
- Lepiej się połóż . -wstałam i zaprowadziłam ciocię do drzwi .
- Może masz rację . No dobrze . W takim razie dobranoc . - poszła wolnym krokiem do pokoju .
- Dobranoc . - odpowiedziałam .
Było mi szkoda cioci , ale nie widziałam lepszego rozwiązania od tego co zrobiliśmy .
Kiedy przyjaciele wyszli z ukrycia , porozmawialiśmy jeszcze po cichu i wyszli przez drzwi do domu .

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 15 .





- Chachi !- zawołała mnie mama .
- Tak ? -spytałam .
- Będę musiała wyjechać na 3 dni do babci . Poradzisz sobie przez ten czas ? - spytała .
- Tak , ale co się stało ? - zmartwiłam się .
- Zachorowała . Zadzwoniła do mnie niedawno ciocia i muszę pojechać do nich . - napiła się soku .
- No dobrze . To pozdrów ode mnie ciocię i babcie i niech szybko wraca do zdrowia . - uśmiechnęłam się lekko i poszłam do góry do pokoju .
Kiedy rano wstałam usłyszałam jak mama znosi walizkę na dół , więc zeszłam do kuchni .
- Nie śpisz już ? - spytała pakując się nadal .
- Przy tych hałasach się nie da . - otarłam sobie oko dłonią na rozbudzenie .
- To idź jeszcze spać , a ja już będę ciszej . - zasuwała walizkę.
- Nie . Już mi się nie chce . - poszłam się napić .
- Przygotowałam ci kartkę jakby co i zrobiłam ci jedzenie na 3 dni . Powinno ci wystarczyć . - pokazywała rękoma we wszystkie strony .
- Mamo . Nie mam 5 lat . Umiem ugotować jeszcze obiad . Poza tym będę tylko ja . Nie mam przecież jakiegoś strasznego spustu . - popatrzyłam na nią .
- Ale pralkę umiesz włączyć tak ? - spytała .
- Tak  - zaśmiałam się .
- Pamiętaj żeby wyłączać piekarnik jak będzie odgrzewać sb kurczaka . - podeszła do kuchni .
- Wiem . - oparłam się o lad .
- I zamykaj okna i wyłączaj kable z prądu jak będzie burza . - pokazała na kontakty .
- Mamo ! Wiem przecież . - zaczęłam ją popychać w stronę drzwi .
- No i jeszcze jedno . - obróciła się plecami do drzwi .
- Tak ? - popatrzyłam na nią .
- Uważaj na siebie i nie rób głupstw . - pokiwała lekko głową .
- Okey . - przytuliłam ją i pomachałam na drogę .
Matko . Już myślałam , że nigdy nie wyjdzie . Hmm ... to co by tu teraz ... Rzuciłam się na kanapę w salonie i trzymając dłonie na brzuchu pomyślałam . Może być tak mała imprezka ? Spytałam sama siebie nie dowierzając co ja mówię . Ja ? Zawsze byłam taka grzeczna i w ogóle ... Eeee tam te dni się skończyły . Trzeba szaleć . Poza tym to będzie tylko mała , malusia imprezka . Zaproszę tylko paru znajomych .
Zadzwoniłam do przyjaciół i zaprosiłam ich na wieczór . Szybko się ubrałam i poszłam do sklepu kupić przekąski i napoje . Zjadłam obiad , ogarnęłam trochę dom i zanim przyszli już wszystko było gotowe .
Przyszła Mia , Ethan , Zoe no i Justin . Od razu serce zaczęło mi mocniej bić . Wszyscy dobrze się bawiliśmy . Na koniec oglądnęliśmy horror . Nie lubię oglądać horrorów bo zawsze się ich boje , ale teraz to co innego jak koło mnie siedział Justin . Obejmował mnie przez cały film i trzymał za rękę . Czasem coś szepnął mi do ucha . On jest taki słodki . Kładłam głowę na jego ramieniu . Doszłoby do ponownego pocałunku , gdyby nie dźwięk dzwonka do drzwi . Szybko podeszłam zobaczyć kto to taki o tej porze , ale osobę jaką zobaczyłam ... matko ! nie spodziewałam się . Szybko podbiegłam do przyjaciół , wyłączyłam film i kazałam im się szybko wynieść najlepiej przez okno . Powiedziałam im , że wszystko wytłumaczę jutro , ale teraz nie mogą tu być . Otworzyłam im okno w salonie i kiedy wszyscy wyszli podbiegłam otworzyć drzwi . To była ciotka , której tak bardzo nie znosiłam . Była okropna . Zawsze jak ją widziałam to przypominało mi się dzieciństwo . Tragedia , ale musiałam być miła . Rozumiem , że mama boi się , że sobie sama przez 3 dni nie poradzę , ale żeby ciotkę tu wysłać . I to jeszcze Alice . Yhh
- Cześć ciociu ! - uśmiechnęłam się . - co ty tu robisz ?
- Twoja mama do mnie zadzwoniła , żebym przyjechała się tobą zająć . - powiedziała poważnie , wchodząc swoim dumnym krokiem do środka , odmachując swoim zielonym szalem .
- Aha . No , ale nie potrzebna mi niańka . Jestem na tyle duża , że potrafię się sobą zająć . - wniosłam jej walizkę do środka .
- Taa . Ja to wiem , ty to wiesz , ale twoja mama najwidoczniej nie wie . - podała mi kurtkę , abym zawiesiła .
Yhh wkurzała mnie ta paniusia . Co za kobieta . 55 lat i myśli , że jest jakaś fajna . Głupi babsztyl .
Kiedy szła do salonu swoim wolnym z gracją krokiem , przypomniałam sobie , że jest tam nieposprzątane po imprezie .
- Ciociu jest już późno może pokaże ci twój pokój . - zasunęłam drzwi do salonu i wskazałam ręką do góry .
- No tak . Jestem zmęczona , chętnie bym się już położyła . - odpowiedziała wchodząc po schodach , trzymając się barierki .
Kiedy ciocia już spała , szybko zeszłam na dół do salonu i przez pół godziny sprzątałam cały chlew . Byłam tak zmęczona , że spałam na kanapie .
Obudził mnie rano głośny dźwięk dochodzący z pokoju ciotki . Kiedy po woli otwierałam drzwi , zauważyłam jak ciocia ćwiczy poranną jogę . Ze śmiechu prawie leżałam na podłodze . Nigdy nie widziałam , że starsza pani z cielskiem wieloryba może zrobić takie pozycje . Nie była grubą kobietą , ale szczupła już też nie była .
Kiedy skończyła ten swój poranny w-f , zeszłam szybko na dół i zaczęłam robić sobie omleta .
- Dziecko ! Co ty robisz ? - spytała ciocia z wielkimi oczyma .

- Śniadanie a co ? - spytałam podnosząc jedną brew .
- Jak ty możesz jeść takie ... świństwa . - skrzywiła się lekko .
- Jak widać mogę . - chciałam się uśmiechnąć , ale musiałam się powstrzymać .
- Chyba nie chcesz wyglądać jak kula ? - spytała retorycznie .
- Jak ty ? - zadałam sobie to pytanie w myślach .
- Zrobię ci jakieś smaczniejsze i zdrowsze jedzenie . - popchnęła mnie lekko .
- Czyli ? - spytałam bojąc się co ona miała na myśli .
- Czyli sok ze świeżych wyciskanych owoców i sałatkę owocową . - zaczęła wyciągać wszystko z lodówki .
Już dobra . Niech jej będzie . Jeszcze tylko dziś i jutro i mam ją z głowy . Wróci do swojego wielkiego domu , gdzieś na odludziu i sayonara . Mieszkała sama , ponieważ jej mąż zmarł 2 lata temu na białaczkę , a jej dzieci mają już własną rodzinę .
Miałam dzisiaj w planach zobaczyć się z Justinem . Przebrałam się , zjadłam , umyłam zęby , uczesałam się i miałam zamiar już wychodzić , ale ciotka mnie zatrzymała .
- A ty moja panno gdzie chcesz iść ? -spytała .
- Wychodzę ze znajomymi . - odpowiedziałam zakładając swój kolorowy w sowy plecak vintage .
- To zmienisz plany . - powiedziała poważnie .
- Bo ? - odpowiedziałam zdziwiona .
- Bo będziesz mi pomagać . - powiedziała .
- W czym ? - popatrzyłam na nią .
- Trzeba coś zrobić z tym domem . On ma żyć . - popatrzyła wokoło .
- A co ci przeszkadza w tym domu ? - chciałam zaśmiać się jej prosto w twarz .
- Wszystko . Pierw zaczniemy od twojego pokoju . - poszła do góry .

- Nooo na pewno ! Mój pokój to mój pokój i nikt nie ma prawa nic z nim robić bez mojej zgody . Poza tym mama wie o twoim szalonym planie ? - spytałam zaciekawiona .
- Nie , ale zapewne się ucieszy jak zobaczy go nowego nie jak ty . - popatrzyła na mnie .
Wzięłam klucz , zamknęłam pokój przed ciotką i schowałam do kieszeni plecaka , po czym wybiegłam z domu .
Jak ona mnie wkurzała . Niech spróbuje tylko go dotknąć to nie ręczę za siebie . Zawsze wszystko krytykowała . Wszystko i wszystkich . Szczególnie do mnie coś miała i bardzo dobrze . Ja też do niej wiele mam i jestem z tego dumna .

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 14 .





Od wyjścia mamy było zaledwie 2O minut , więc byłam w szoku jak otworzyłam drzwi i zobaczyłam przed sobą ... Pana Parksa ?
Nie wiedziałam jak się zachować . Czy powiedzieć coś , albo milczeć ?
Zaprosiłam go do środka . Ściągnął kurtkę i usiadł na kanapie w salonie . Udawałam przed nim , że jestem chora . Nie chciałam , żeby się domyślał , że symuluje .
- Co pan tu robi ? - spytałam z udawanym katarem .
- Twoja mama dzwoniła , że jesteś chora i że nie będzie cię dziś w szkole . - odpowiedział swoim grubym nie dość głosem .
- No i ? - obróciłam oczami ze znakiem , że to nie odpowiedź na moje pytanie .
- To , że nie sądzę , abyś była chora . Sądzę , że coś się dzieje . - popatrzył na mnie .
- Nie . Wszystko jest okey . - usiadłam obok .
- Na pewno ? Widziałem cię z okna pokoju nauczycielskiego jak wybiegałaś ze szkoły . - oparł się plecami o oparcie kanapy .
- Jak już mówiłam ... wszystko jest w porządku . Nic się nie stało po prostu te hormony buzują w ty wieku . Raz się śmiejemy , raz płaczemy . Normalne zachowanie u nastolatków . - zaczęłam coś tam zmyślać .
- Yhym ... Nie powiem twojej mamie co się wczoraj zdarzyło i usprawiedliwię ci ucieczkę . Jeśli będziesz chciała porozmawiać to wiesz gdzie jestem , albo pani pedagog . - ruszył się tak jakby miał już wychodzić .
- Dziękuje , że nic pan nie powie mojej mamie . Nic się takiego nie stało , abym miała z kimkolwiek o tym rozmawiać . - odpowiedziałam .
- Rozumiem . Może ... tu chodzi o to , że ja i twoja mama ... - przerwałam mu .
- Nie . To nie chodzi o to . Moja mama jest z panem szczęśliwa i cieszę cię z jej szczęścia . - uśmiechnęłam się lekko .
- No dobrze . To chyba by było na tyle . Ułóż sobie te wszystkie sprawy i wracaj do szkoły . Za tydzień słyszałem , że macie ciężki sprawdzian z matematyki . - uśmiechnął się lekko .
- Tak . Mamy . Spokojnie pouczę się . - uśmiechnęłam się , odprowadziłam go do drzwi i zamknęłam .
Hmm ... to co by tu porobić ... Rozmyślałam i rozmyślałam , ale jakoś samej w dużym domu jest ciężko coś porobić . Wzięłam kurtkę , ubrałam buty i wyszłam na zewnątrz . Szłam w stronę fontanny . Było tak gorąco , że nie mogłam się powstrzymać , żeby się nie zamoczyć . Dużo osób tak robiło , więc to nie było dziwne . Usiadłam na murku i moczyłam stopy . Raz moje myśli były przy wczorajszym zdarzeniu , a raz przy czym innym . Kiedy byłam mała tato zabierał mnie do parku . Karmiliśmy ptaki , chlapaliśmy się wodą z fontanny , chodziliśmy do parku , a wieczorami w trójkę chodziliśmy do kina oglądając to co wybierałam . Tęskniłam za tymi dniami , za nim . Wiem , że zranił mnie i mamę i to bardzo . Chciałabym mu wybaczyć , ale ... jakoś nie potrafię . Ta dziura w sercu jest za głęboka . Przynajmniej jak na dziś dzień . Jednak był dla mnie bardzo ważny i było mi go brak . Przechodzić przez ważne lata w swoim życiu bez jednego z rodziców to ciężka sprawa . Moje myśli przerwał głos wołający moje imię .
- Chachi ! Chachi ! - krzyczy Zuzu .
- Zoe ? Co ty tu robisz ? - obróciłam się .
- Mieliśmy w szkole ćwiczenia przeciwpożarowe , więc wypuścili nas wcześniej . - odpowiedziała zmęczona biegiem .
- Aaa ... To fajnie . - uśmiechnęłam się . - ale , że wszyscy ? - spytałam .
- Tak , a co ? - Czemu cię nie było w szkole ? - spytała .
- O matko ! Muszę szybko wracać do domu . - ubrałam buty i szłam szybkim krokiem .
- Ale czemu ? Co się stało ? - spytała próbując nadążyć nade mną .
- Bo jak ktoś mnie zauważy to będzie źle . Od razu się zacznie , że wagaruje . - odpowiedziałam skręcając szybko w uliczkę , zauważając Stacy i Arona .
- Hehe . No straszne , bardzo straszne . Więc ? O co chodzi ? - spytała jeszcze raz .
- Wchodź ! - złapałam ją za rękaw i wepchnęłam ją do domu .
- Chachi ! No mów wreszcie . - uśmiechnęła się szeroko .
- Chodzi o Olivie i Justina . - odpowiedziałam niechętnie .
- Olivia i Justin ? Hahahahaha . - zaczęła się śmiać .
- Czemu się śmiejesz . - nie wiedziałam o co jej chodzi .
- Myślisz , że oni mogą być ze sobą ? - popatrzyła na mnie jak na wariatkę .
- Nie wiem . Może . - nalałam jej coli do szklanki .
- Przecież jemu się nawet ona nie podoba . - usiadła na wysokim krześle w kuchni .
- Skąd wiesz ? - spytałam
- Bo on cały czas gada o tobie ? - spytała retorycznie .
- Serio ? - zarumieniłam się .
- Taaa . Cały czas . Jak nie ze mną rozmawia o tobie to rozmawia z Ethanem . - pokręciła głową w kółko .
- A tobie co ? Szyja cię boli ? - zapytałam z uśmiechem zboczeńca .
- Hahaha tak . Wariatko ty się podobasz mojemu bratu . Gdyby tylko mógł to by zrobił ołtarzyk z twoimi zdjęciami w pokoju , ale zbyt często tam przesiaduję . Hahaha . - zaczęła się śmiać .
- Jesteś walnięta . - odwzajemniłam śmiechem .
- Tak tylko troszkę . - pokazała palcami .
Naszą rozmowę przerwał dźwięk dzwonka Zoe .
- No hej ! Co tam ? - spytała i poszła na bok .
Po chwili ktoś zapukał do drzwi . Podeszłam i otworzyłam , a przede mną stanęła Mia z Ethanem .
- Możemy wejść ?- spytali .
- Tak . Wejdźcie . -  zaprosiłam ich do środka .
Zaczęli mnie pytać o to co Zoe , czemu nie było mnie w szkole , więc zaczęłam znowu to samo mówić . Zaczęli się śmiać i mówić to co Zuzu jakby uczyli się na pamięć tej samej roli . Dziwne , ale może prawdziwe . Sama nie wiem . Kiedy skończyliśmy ten temat , zaczęliśmy oglądać jakiś film . Dostałam SMS-a od Justina . Zastanawiałam się czy mu odpisać , ale po słowach Zoe , Mia i Ethana odpisałam .
- Tak . Spotkam się z tobą . - odpisałam .
- Dzięki . To dla mnie bardzo ważne . Chciałbym porozmawiać . Spotkajmy się dzisiaj o 2O.OO . Za szkołą jest taki fajny plac . Nikt nigdy tam nie był . Ostatnio go znalazłem . Pewnie ci się spodoba . - odpisał .
Nie wysyłałam mu SMS-a z odpowiedzią bo bateria mi się rozładowała . Mam tylko nadzieje , że mama nie zauważy mojego zniknięcia . Miałam gdzieś numer do Pana Parksa , więc postanowiłam , że napisze do niego SMS-a kiedy naładuje mi się komórka . Kiedy się naładowała i wysłałam już wiadomość do niego , czekałam aż mi odpisze . Nie było już u mnie przyjaciół . Byłam sama w domu . Jak to brzmi . Ehh i było tak ciemno . Kiedy dostałam odpowiedź od dyrektora , to się przestraszyłam . Było ciemno i cicho a tu nagle ten dźwięk SMS-a ... Masakra . Pytałam czy mógłby dzisiaj zaprosić gdzieś moją mamę , żeby nie wracała długo do domu bo chciałabym się wyrwać , ale ona nie wie że nie jestem chora . Zgodził się co było dla mnie szokiem . Ułożony mężczyzna i zgadza się na takie rzeczy . No , no . Musze bardziej wierzyć w ludzi . Uśmiechnęłam się i szybko pobiegłam do pokoju , przebrałam się i już w pełni gotowa wyszłam . Nie napisał dokładnie gdzie mamy się spotkać , a kiedy miałam zadzwonić do niego z tym pytaniem , nagle ktoś mnie zawołał . To był on . Siedział w samochodzie . Podeszłam , wsiadłam i ruszyliśmy . Od naszych domów do szkoły samochodem mieliśmy zaledwie 1O minut . Kiedy dojechaliśmy na miejsce , wyciągnął z tylnych siedzeń koszyk , koc i ruszyliśmy w stronę umówionego miejsca . Będąc już na miejscu rozłożył koc i zaczęliśmy zajadać się pysznościami . Były banany , winogrona , kanapki z serem żółtym , sałatą i pomidorem , woda smakowa i muffinki różnego smaku . Śmialiśmy się i rozmawialiśmy . Zapomniałam wtedy o wczorajszym wydarzeniu . Uświadomiłam sobie jeszcze w domu , że byłam dla niego ostra wczoraj . Źle się zachowałam i postanowiłam go przeprosić .
- Przepraszam za wczoraj . Głupio się zachowałam . - bawiłam się winogronem .
- Nic nie szkodzi . Każdy ma prawo mieć zły dzień . - odpowiedział .
- Nom . Nie był to jakoś super dzień wczoraj . - spuściłam głowę .
- Co się stało . - spytał .
Zaczęłam mu wszystko opowiadać , a kiedy skończyłam on sam nic nie wiedział .
- Ja też przedwczoraj nie występowałem . - zaczął .
- Ale ... To kto z nią wystąpił ? - spytałam nie wiedząc już nic z tego .
- Nie wiem , ale to jest ciekawe . - zaczął się zastanawiać .
- Może pobawimy się w detektywów ? Hahaha . Ty , ja , Mia , Zoe i Ethan . - zaczęłam się śmiać .
- Haha noo brygada detektywów . Tylko Scooby'ego brakuje . - śmiał się .
- No i jest na piątka a nie czwórka . - dodałam .
- A pani Blue daje ci takie złe oceny z matematyki . - pokiwał głową .
- No dokładnie . Ludzka niesprawiedliwość . - uśmiechnęłam się .
- Piękną mamy noc ... i te gwiazdy . - popatrzył w górę kładąc się na kocu .
- No . Jest pięknie . - położyłam się obok .
- Już dawno miałem zamiar ci coś powiedzieć , ale jakoś nie miałem odwagi i nie było momentu kiedy ktoś nam nie przeszkadził . - powiedział spokojnie .
- Tak . Co chwile ktoś nam przerywał . - uśmiechnęłam się lekko .
- Bo wiesz ... hehe - zaczął się cicho śmiać . - nie wiem od czego zacząć .
- Najlepiej od początku , a już w ogóle to możesz przejść do sedna . - uśmiechnęłam się .
- Bo ... - złapał mnie za dłoń . - bardzo mi się ...
- Się ? - popatrzyłam  na niego w uśmiechem .
- Poczekaj bo to trudne . - uśmiechnął się słodko .
- Chciałeś powiedzieć , że ci się podobam tak ? - pomogłam mu się wysłowić .
- Nooo ... - podrapał się za głową . - tak , ale skąd wiesz , że to chciałem ...
- Zoe się wygadała . No i Mia i Ethan też . - uśmiechnęłam się .
- No tak ... to było do przewidzenia . - zrobił kwaśną minę .
- Ooo ... no co ? - skierowałam jego głowę na wprost mojej . - to było słodkie .
- Co takiego ? - popatrzył na mnie .
- No to co mówiłeś . No i to , że tak o mnie gadasz i takie tam . - patrzyłam mu w oczy . - no ale ... ty też mi się podobasz . Nie ukrywam .
Widziałam w jego oczach błysk . Wiedziałam , że chciał to usłyszeć . Cieszyłam się , że mogłam mu to powiedzieć .
Kiedy dochodziliśmy do tego właśnie momentu , nagle zadzwoniła jego komórka . To był Scooter ... Jego menadżer . Ehh znowu nam ktoś przerywał , ale co dziwne nie odebrał . Odłożył komórkę na bok , chwycił swoimi dłońmi moje policzki , przysunął się i lekko musnął moje usta swoimi . Czułam się jak ... no nie wiem jak się czułam . Miałam tyle motylków w brzuchu . Nie do opisania . Trzeba samemu przeżyć taką chwile , żeby poczuć się jak ja w tym momencie . Odwzajemniłam pocałunek i się stało . Magiczne miejsce , magiczna chwila . Ja i on . Sami . Bez nikogo . Było cudownie . Kiedy wróciłam do domu , szybko wbiegłam do pokoju , zakręciłam się w kółko na jednej nodze i rzuciłam się na łóżko . Leżałam i patrzyłam z uśmiechem na sufit . To było ... przepiękne . Matko co to było . Tak się podniecałam , że nie usłyszałam jak mama weszła do domu . Najgorsze było przede mną .

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 13 .





- Pani Smith przełożyła przedstawienie na jutro . Naucz się roli . Trzymam kciuki . Olivia . - napisała .
- Okey . Dzięki , że mnie poinformowałaś . - odpisałam z uśmiechem .
- Chachi ! Pożegnaj się i wyjeżdżamy . Masz 1O minut . - krzyknęła mama .
Poszłam pierw pożegnać się z ciocią i nieznośnym kuzynem , później pożegnałam się z przyjaciółmi . Nienawidzę pożegnań . Są takie smutne . Chociaż nie żegnam się z nimi na zawsze , to i tak jest mi źle .
- To ... do zobaczenia . - otarłam łzę i pomachałam im na pożegnanie .
- Pa . Do zobaczenia . Na razie - Wszyscy krzyknęli chórem .
Mia , Zoe i reszta wyjechali wczesnym rankiem . Kiedy jechałyśmy z mamą , przez całą drogę uczyłam się scenariusza . Muszę jutro wypaść doskonale .
Kiedy weszłyśmy do domu , poszłam się szybko odświeżyć i znów zabrałam się za kwestie . Zoe dzwoniła do mnie , żebym wyszła na dwór , ale nie mogłam . Przez cały dzień miałam zamiar się uczyć . Miałam tylko przerwy na zjedzenie .
- Chachi , może pójdziemy do kina dzisiaj co ? Grają podobno świetną komedie . - mama weszła do mojego pokoju i zaproponowała .
- Nie , dzięki . Innym razem . Teraz wiesz przecież , że nie mam czasu . - pokazałam jej scenariusz .
- A dużo ci tego jeszcze zostało ? - spytała mama .
- Jedna strona . - odetchnęłam z ulgą .
- Noo . No to chodźmy . Jedna strona ... pff co to dla ciebie . No chodź, cały dzień się uczysz . - podała mi dłoń .
- No okey . Przekonałaś mnie , ale jak jutro wypadnę źle to będzie przez ciebie . - uśmiechnęłam się złośliwie .
- No okey , okey . Wezmę to na siebie . - także się uśmiechnęła .
W kinie było świetnie . Kupiłyśmy ogromny popcorn i dwie duże cole . Śmiałyśmy się jak nigdy wcześniej . Już nie pamiętam kiedy ostatnio dobrze się tak bawiłam z mamą .
- I jak ci się podobał film ? - spytała .
- Super był . Najlepsza była scena z Johnny'm Depp'em , kiedy jechał bryczką i wypadł z niej wpadając w końskie gówno . Hahaha , a ty byłaś w nim zakochana . - zaczęłam się śmiać .
- Prawdziwa miłość . Ahh te czasy kiedy byłam nastolatkom . On w ogóle się nie zmienił . Dalej jest taki uroczy . - zaczęła marzyć .
- Taa . Chyba dalej wpada w końskie gówna ?  Hahaha . - nabijałam się z niej . - i tak z nim nie będziesz !
- No wiem , wiem . Ty mi po prostu zazdrościsz . Żyłam w takich pięknych latach . O tak . Wtedy to się słuchało ABBA , Queen , Tina Turner , Stevie Wonder , a nie jak teraz 5 Seconds Of Summer , Nicki Minaj , Big Time Rush albo US5 . - udawała mądrą .
- Mamo ... muszę ci przypomnieć , że sama ostatnio słuchałaś na full piosenki Nicki Minaj - Pound The Alarm . - popatrzyłam na nią .
- Nie dyskutuj ze mną . - zaśmiała się .
Kiedy weszłyśmy do domu była godzina 23.OO . Nie chciało mi się już uczyć , więc weszłam pod prysznic i zasnęłam . Następnego dnia musiałam już zbierać się do szkoły . Nagle dostałam SMS-a od Olivii .
- I jak ? przygotowana na dzisiejszy występ ? - zapytała .
- Tak . Mam nadzieje , że wypadnę dobrze . - wysłałam jej dwukropek i nawias .
- Bądź o 1O.O5 w klasie teatralnej na próbie . - odpowiedziała kończąc naszą rozmowę .
2O minut później , będąc w szkole usiadłam w bibliotece i uczyłam się już do końca mojej kwestii . Miałam do rozpoczęcia moich lekcji jeszcze 25 minut . Spokojnie , zdążę .
Kiedy zabrzmiał dźwięk dzwonka weszłam do klasy teatralnej , ale tam nikogo nie było . No cóż ... poczekam . Czekałam 1O minut , aż przyszła Pani Smith .
- A co ty tu robisz ? - spytała zdziwiona .
- Przyszłam na próbę . - uśmiechnęłam się .
- Na jaką próbę ? - spytała podchodząc do mnie .
- No poćwiczyć przed dzisiejszym występem . - odpowiedziałam nie wiedząc o co chodzi .
- Ale występ odbył się wczoraj . Byłam zaskoczona , że nie przyszłaś . Dzwoniłam pierw do ciebie , później do twojej mamy , ale nikt nie odbierał . - usiadła na scenie .
- Jak to wczoraj ? Nikt wczoraj do mnie nie dzwonił i do mojej mamy . - sprawdziłam komórkę .
- Hmm ... dziwne . Olivia ... - zaczęła mówić , ale przerwałam jej w myślach .
Aha , Olivia . Już wszystko jasne . Przecież to ona chciała wystąpić i dlatego zrobił wszystko , żeby to się jej udało .
- Ja już muszę iść . Przepraszam za wczoraj . - podbiegłam do drzwi .
- Ale czemu ? - zapytała wstając .
- Muszę coś załatwić . - odpowiedziałam i wyszłam .
Nie musiałam długo szukać Olivii . Kiedy do niej podeszłam , obok niej stał Justin . Widziałam jak ona się mizdrzy do niego , a jemu najwidoczniej to nie przeszkadza .
- Jak mogłaś mi to zrobić ! - krzyknęłam ze złości .
- Aaa Chachi . Jak miło mi cię widzieć . - uśmiechnęła się złośliwie . - i jak próba ?
Miałam zamiar ją tam rozszarpać , ale Justin mnie przytrzymał .
- O co ci chodzi ? Czemu to zrobiłaś ? - spytałam .
- Nie wiesz ? Ahh jakby ci to wytłumaczyć ... Hmm ... cały czas tobie się wszystko udaje , wszystko się kręci koło ciebie . Wszystko co ja powinnam mieć , dostaje się tobie . - powiedziała cienkim głosem .
- Przecież nie robię ci tego specjalnie . - uspokoiłam się trochę .
- Może i nie robisz , ale wystarczy , że się gdzieś pojawisz i nagle wszyscy cię zauważają . To nie ty tu miałaś być widzialna tylko ja ! - krzyknęła i odeszła .
Było mi wtedy przykro , że ona tak się czuje przez to . Nie chciałam , żeby tak to wyglądało . Nie miałam takiego zamiaru .
- Wszystko w porządku ? - zapytał Justin .
- Nie ! Zostaw mnie ! - odepchnęłam go lekko .
- A ja co ci zrobiłem ? - spytał patrząc na mnie .
- Wiedziałeś pewnie o wszystkim i nic mi nie powiedziałeś . Wystąpiłeś z nią . - rozpłakałam się i wybiegłam ze szkoły .
Justin coś zaczął mówić ale nie usłyszałam co . Próbowała mnie dogonić , ale zgubił mnie w tłumie ludzi .
Wróciłam do domu , rzuciłam plecakiem o ścianę i wypłakałam całe 2 godziny na kanapie . Było mi źle . Czułam się dziwnie , nawet sama nie wiem jak się dokładnie czułam . Wiem tylko , że było to dziwne uczucie . Coś jak wyrzuty sumienia , ale to nie było dokładnie to . Justin dzwonił do mnie przez cały czas , ale nie odbierałam . Wyłączyłam telefon i chciałam zostać sama . Mama wróciła późno z pracy . Przyszła uśmiechnięta . Nie widziała u mnie żadnego smutku , ani czerwonych oczu po płaczu . Przynajmniej tyle . Nie chce , żeby się dowiedziała . Co dziwne , najwidoczniej nie wie o tym , że uciekłam ze szkoły .
- A ty nie na przedstawieniu ? - spytała odkładając dwie torby pełne żywności .
- Nie . Okazało się , że zostało odwołane z jakiś tam powodów . - zaczęłam wypakowywać jedzenie .
- Ooo , a ty się tyle uczyłeś , ale nie smuć się ... następnym razem wystąpisz i wypadniesz świetnie . - poprawiła mi włosy .
- Nie będzie następnego razu . - szepnęłam pod nosem .
- Mówiłaś coś ? - spytała wkładając jajka do lodówki .
- Że masz pewnie racje . - uśmiechnęłam się kłamliwie .
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam czytać książkę . Nie chciałam jutro iść do szkoły , dlatego miałam zamiar zasymulować chorobę .
Następnego dnia rano , mama przyszła mnie obudzić .
- Chachi wstawaj ! Zrobiłam ci śniadanie . Twoje ulubione naleśniki . - weszła do pokoju , powiedziała i położyła mi gorącą herbatę na komodzie .
- Mamo , chyba jestem chora . - popatrzyłam na nią z podkrążonymi oczami .
- Poczekaj , zobaczę . - położyła mi dłoń na czole . - no masz ciepłą głowę . Poczekaj zmierz sobie gorączkę , a ja pójdę po naleśniki .
Szybko wyciągnęłam termometr z szuflady i włożyłam do gorącej herbaty . Potrzymałam chwile i zanim mama weszła włożyłam do buzi .
- Pokaż , zobaczymy ile masz . - wyciągnęła termometr i popatrzyła . - o matulu .
- Ile mam ? - spytałam chorowicie .
- 38,7 . - odpowiedziała cicho .
- To źle ? - spytałam .
- Tak . Ty leż , a ja zadzwonie do dyrektora , że dziś i przez najbliższe 3 dni nie będzie cię w szkole . - szybko pobiegła po telefon .
Ucieszyłam się , gdy mama to powiedziała . Nie będę musiała widzieć Olivii przed te 4 dni . Jak dobrze .
Kiedy mama wyszła z domu , parę minut później ktoś zadzwonił do drzwi .